poniedziałek, 16 lipca 2018

Gracz ● Fiodor Dostojewski

Książka z tytułu wpisu znalazła się w moich rękach dzięki akcji bookcrossing. Dla niewtajemniczonych: w ramach akcji oddajemy do biblioteki książki, które sami już przeczytaliśmy i które: bądź to nam się nie spodobały, bądź to nie nadają się do relektury, bądź to jeszcze pięć milionów różnych innych powodów. Generalnie chodzi o to, by książki nie trzymać w domu, lecz posłać ją dalej w świat. Niektóre z pozycji mają przypisane kody, dzięki którym można sobie sprawdzić, jaką dana pozycja odbyła już podróż. Ja wsiąknęłam w ideę bookcrossingu bez reszty! Do tego stopnia, że więcej książek znoszę do domu używanych niż kupuję nowych w księgarniach. Może kiedyś popełnię o tym wpis, bo ludzie oddają cuda. Absolutne CU-DA. Tyle gwoli dygresji. Wracając do tytułu wpisu: Gracza wzięłam do domu właśnie w ramach bookcrossingu i była to druga książka Fiodora Dostojewskiego, jaką w życiu przeczytałam. Nie ukrywam, że to właśnie nazwisko tego rosyjskiego autora skłoniło mnie najmocniej do lektury.

Jeśli chodzi o akcję powieści, to rozgrywa się ona praktycznie w całości w luksusowym kurorcie, w którym, odnoszę wrażenie, centrum wszelkich wydarzeń jest kasyno. W kurorcie przebywa na  pewna arystokratyczna rodzina rosyjska, która, czego łatwo się domyślić, trwoni pieniądze, stawiając tysiące rubli w grze w ruletkę. Jedni mają tych pieniędzy w bród, inni zaciągają kolejne długi, by tylko zaspokoić głód nałogu. Paleta bohaterów jest szeroka, możliwość konfiguracji nieograniczona. Spektakularnych wydarzeń tu brak, spektakularnie się tu tylko wygrywa lub przerywa. Dostojewski koncentruje się raczej na stworzeniu głębokiego profilu psychologicznego tytułowego gracza. Co ciekawe jednak, nie chodzi tu tylko o jeden pojedynczy egzemplarz gracza.

Graczy jest tu bowiem wielu. To nie tylko Ci, którzy przegrywają wysokie stawki, bo w pewnym momencie szczęście w kasynie przestaje im dopisywać. Akurat ci gracze stanowią tu tylko wierzchołek góry lodowej. Oni podporządkowują grze wszystko, przekonani, że świat leży u ich stóp, że szczęście im dopisuje nawet wbrew faktom i przegrywaniu kolejnych sum. Dla gry zrobią wszystko, poświęcą pieniądze, honor, dobre imię, stosunki międzyludzkie. Ale w gruncie rzeczy nic w tym odkrywczego, takimi prawami rządzi się każdy jeden nałóg. W Graczu się gra, w Graczu się manipuluje, w Graczu przeciąga się siły na swoją stronę. W Graczu przestaje się traktować ludzi jak ludzi, a zaczyna się podchodzić do nich instrumentalnie. W Graczu przelicza się ludzi na pieniądze, pieniądze na sumy, sumy na wygrane. W Graczu życie ma najniższą stawkę, Gracz to machina, która bezlitośnie wciąga, przeżuwa i wypluwa, nie pozostawiając nawet wyrzutów sumienia. 

Czy polecam? Z całą pewnością. Może i nie jest to lektura tak pierwszorzędna jak Zbrodnia i kara. Może brakuje to rozbudowania pewnych wątków, inne zostają zamknięte jak gdyby na siłę, jeszcze inne pozostają otwarte, co sprawia wrażenie, że Dostojewskiemu brakło pomysłu na ich zakończenie. Ale tak sobie myślę: to było celowe zamierzenie, ta niedookreśloność fabuły, pozostawienie niektórych wątków tak, by żyły własnym życiem w wyobraźni odbiorców. W końcu gry też nie da się zaplanować. Można zaplanować sobie reguły, wypisać je złotą czcionką, oprawić w mosiężne ramy i powiesić nad wejściem. Ale gry nie da przewidzieć, gra zawsze będzie żyła własnym życiem.

Przeczytawszy, polecam! Moja ocena: 3/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 przeczytawszy , Blogger