środa, 15 sierpnia 2018

Atlas Tolkienowski ● David Day


Mój czytelniczy sierpień był do tej pory synonimem dwóch lektur, które czytam sobie naraz. Jest to u mnie niemała osobliwość, bo do tej pory preferowałam raczej czytanie książek pojedynczo. Obecnie dzielę czas wolny pomiędzy pierwszą część Dawnej noweli niemieckojęzycznej (przygarniętej w ramach bookcrossingu) oraz biografię Roald Dahl. Mistrz opowieści (zwaną przeze mnie pieszczotliwie książką drugiej szansy). Recenzje tych książek pojawią się na blogu niebawem, tymczasem dzisiaj słów kilka o cudzie, który dostałam na urodziny (z niezmiennym od lat komentarzem Wręczających: Dziwne książki czytasz...). Przekartkowałam i przepadłam. Od razu wiedziałam, że moje dotychczasowe sierpniowe lektury będą musiały trochę poczekać.

 Atlas Tolkienowski przedstawia w sposób chronologiczny powstanie świata, który większość fanów twórczości brytyjskiego profesora zna z takich dzieł jak Władca Pierścieni czy Hobbit. David Day opisuje tutaj najważniejsze ery, rozpoczynając od utworzenia Ardy, a kończąc na zniszczeniu Pierścienia we wnętrzu Góry Ognia. Uwzględnia również powstanie poszczególnych ras: orków, elfów, krasnoludów czy ludzi. Atlas nie wnosi jednak żadnych nowych treści do tego, co czytelnicy dzieł Tolkiena już wiedzą o wykreowanym przez niego świecie. Pozycja Daya porządkuje po prostu tę wiedzę w czasie i w przestrzeni.

Niezaprzeczalnym atutem atlasu jest z całą pewnością jego oprawa graficzna. Książka jest wydana w sposób absolutnie zachwycający. Jak informuje autor, grafiki w niej zawarte zostały namalowane przez najlepszych obecnie twórców. I faktycznie, aż chciałoby się niektóre strony po prostu wyrwać, oprawić w ramki i powiesić na ścianie. Książka jest dopracowana w najdrobniejszych szczegółach: twarda okładka, obwoluta (trudno zdecydować, która z nich jest ładniejsza!), wstążeczka pod kolor okładki, obramowanie i tło stron - wszystko jest spójne i sprawia, że książka jest po prostu piękna. Zachwycają grafiki, zachwycają mapki, zachwycają nawet zwykłe tablice przedstawiające chronologię Śródziemia - widać, że w przygotowanie tychże włożono szczególnie dużo pracy.

I aż żal o tym pisać, ale cieniem na tym pięknym wydaniu kładzie się język atlasu. Oczekiwałam raczej encyklopedycznej, rzetelnej formy poszczególnych haseł. Tymczasem, podczas lektury, miałam nieodparte wrażenie, że to książka nie dla każdego, raczej dla młodszego czytelnika, bądź to rozpoczynającego dopiero przygodę z Tolkienem, bądź chcącego uporządkować dotychczasową wiedzę o wykreowanym przez niego świecie. Konstrukcje zdaniowe są bardzo proste, zdań złożonych praktycznie nie ma. Opisy poszczególnych haseł są dość oszczędne, jak gdyby tworzone naprędce, jakby były one tylko dodatkiem do obrazków.

Graficznie zatem książka jest warta polecenia każdemu, kto choć trochę interesuje się Tolkienowskim światem przedstawionym. Treściowo pozycja ta jednak nieco kuleje i może z tego powodu nie trafiać w gusta wszystkich... Dla młodszego czytelnika będzie prawdziwą gratką, starszy nacieszy oko, ale merytorycznie więcej wyniesie z książek samego Tolkiena.

Przeczytawszy i obejrzawszy, polecam! Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 przeczytawszy , Blogger